Dywan na ścianie?
Dywany są zdecydowanie najbardziej popularnymi tkaninami zdobiącymi wnętrza naszych domów, ale też nie jedynymi. Dywany przyozdabiają nasze podłogi, przy okazji zwiększając komfort poruszania się po nich, Jednak ludzie wpadli na to, żeby tkaninami przyozdabiać nie tylko dolne części swoich domów, ale także te wyższe, czyli ściany. Tak oto powstały arrasy, nazywane niekiedy potocznie “dywanami ściennymi”.
Ten typ ozdób występował zwykle w domach zamożniejszych ludzi. Arrasy zdecydowanie różnią się od standardowych dywanów. Są chociażby dużo cieńsze i lżejsze. Nie są tak bardzo narażone na zniszczenie jak ich podłogowe odpowiedniki, więc materiał z jakiego są zrobione może być dużo cieńszy i słabszy niż w przypadku zwykłego dywanu. Cienki materiał oznacza też mniejszą wagę, sprawiającą, że łatwiej jest taki arras zamocować na ścianie. Oprócz różnic czysto fizycznych, można też zauważyć ich dużo w zakresie grafiki. Na dywanach zazwyczaj możemy zobaczyć ozdobne wzory, w postaci figur geometrycznych, lub tematów artystycznych, nawiązujących do przyrody, natury. Rzadko jednak przedstawiają jakąś konkretną treść. Ich naścienne odpowiedniki natomiast pełnią funkcję obrazów, dlatego często przedstawiają jakieś postaci i sceny z nimi związane. W okresie renesansu, kiedy arrasy zyskały już pewną popularność, były to przede wszystkim sceny o tematyce religijnej, która ciągle wiodła prym w sztuce. Oprócz tego można było znaleźć na nich grafiki ukazujące wydarzenia, bądź postaci historyczne. Nierzadko też przedstawiały pejzaże natury.
Wykonanie arrasu wymagało dużych nakładów pracy. Pierwszy etap to praca artysty malarza, który musiał najpierw namalować obraz na specjalnym kartonie. Gdy obraz był już gotowy, następnie służył jako wzorzec, według którego tkano wełniany wątek na krosnach tkackich uzupełniając go zdobieniami wykonanymi z nici pochodzących ze szlachetnych kruszców.
Genealogia arrasów
Arrasy znane są pod różnymi nazwami. Bywają nazywane gobelinami, lub też tapiserią, uchodzącą za najbardziej ogólną nazwę. Termin “arras” pochodzi od francuskiego miasta o tej samej nazwie. To właśnie w Arras w XIV - XV wieku funkcjonował główny ośrodek tkacki, produkujący słynne tkaniny zdobiące ściany bogatych rodów. Tapiseria była produkowana produkowana już wcześniej, prawdopodobnie już we wczesnym średniowieczu zdobiła wnętrza domów i kościołów. Były to jednak egzemplarze o niewielkich rozmiarach. Dopiero te produkowane w późnym średniowieczu na północy Francji i we Flandrii zaczęły przybierać rozmiary po kilka metrów długości i szerokości. Zaczęły być także bogaciej zdobione. Wypleciony z wełny wątek był często przyozdabiany jedwabnymi, a także srebrnymi lub złotymi nićmi. Dlatego termin “arras” często odnosi się do tych najbogatszych i najokazalszych tkanin. Miasto Arras w połowie XV wieku zostało dotknięte zarazą i klęską głodu a owe kunsztowne tkaniny zaczęto produkować w innych miejscowościach, jednak nazwa przetrwała w powszechnym obiegu do końca XVI wieku.
W XVII wieku król Francji Ludwik XIV założył królewską Manufakturę Gobelinów, na terenach wykupionych od tkackiej rodziny Gobelin, która zajmowała się produkcją tkanin ściennych. Od tego momentu tego typu tkaniny zaczęto nazywać gobelinami. Francja za czasów panowania Ludwika XIV była u szczytu potęgi, co za tym szło, że kultura i sztuka francuska bardzo szybko rozprzestrzeniała się po Europie. Dzięki temu również i gobeliny stawały się coraz bardziej popularne na szlacheckich i królewskich dworach.
Później nadeszła rewolucja przemysłowa, która umożliwiła proces mechanizacji produkcji gobelinów. Obniżyło to znacząco koszty produkcji i ceny gotowych wyrobów, dzięki czemu coraz więcej ludzi mogło sobie pozwolić na ten typ wystroju wnętrza. Jednak ten sposób wytwarzania obniżał jakość tapiserii, ponieważ nie dało się w ten sposób utkać żadnych bardziej złożonych obrazów, lecz jedynie proste wzory. Dlatego ręcznie wytwarzane, wysokiej jakości gobeliny pozostały w dalszym ciągu towarem bardzo drogim ekskluzywnym.
Nazewnictwo tkanin ściennych jest różnorodne i nieco umowne. Przyjęło się, że arrasami najczęściej nazywamy tkaniny wykonane w wiekach XV - XVI, cechujące się największym przepychem w wykonaniu oraz bardzo dużymi gabarytami. Te wykonywane później, już w nieco skromniejszym stylu, zwykle już są określane mianem gobelinów. W mowie staropolskiej występowały też takie określenia jak: szpaler, opona, obicie. Jednak najbardziej ogólną nazwą, która przyjęła się jako określenie wszystkich tkanin przyozdabiających nasze ściany to tapiseria. Nazwa ta pochodzi od starofrancuskiego słowa tapisser oznaczające mniej więcej tyle co “pokryć coś materiałem”. Używana jest zarówno w kontekście arrasów jak i gobelinów, stopniowo zajmując miejsce obydwu w mowie i piśmie.
Arrasy w dziejach Polski
W polskiej historii sztuki szerzej znane są przede wszystkim Arrasy Wawelskie, zamówione w XVI wieku przez króla polskiego Zygmunta Augusta, który sprowadził je z Brukseli, ówcześnie jednego z największych ośrodków tkackich zajmujących się ich wytwarzaniem. Królewska kolekcja liczyła wtedy około 170 tkanin, zaś do obecnych czasów zachowało się ich 138 sztuk. Arrasy Wawelskie były wykonywane z zamysłem artystycznym zakładającym ich podział na serie tematyczne.
-
Seria biblijna to 19 pokaźnych rozmiarów arrasów zawierających sceny z Księgi Rodzaju Starego Testamentu. Dzieli się ona na Dzieje Pierwszych Rodziców (6 tkanin), Dzieje Noego (9), oraz Dzieje Wieży Babel (4). Artystą, który wykonał kartony do tych arcydzieł był Michael Coxcie, malarz określany często jako flamandzki Rafaello. W górnych pasach widnieją tablice w języku łacińskim wyjaśniające daną scenę.
-
Seria krajobrazowo - zwierzęca zwana także werdiurami to zbiór 56 arrasów różnych rozmiarów ukazujących zwierzęta na tle pięknych krajobrazów. Ta seria stanowiła nowość w ówczesnej sztuce, ukazując nowe pole zainteresowań twórców i odbiorców sztuki. Odstępowała ona od dominujących w średniowieczu tematów religijnych i historycznych, wyrażała rosnące w okresie renesansu zainteresowanie człowieka przyrodą i otaczającym go światem.
-
Seria herbów i monogramów to arrasy przedstawiające herby państwowe Polski i Litwy w różnych konfiguracjach. Na ośmiu z nich pomiędzy herbami obu państw widnieje bogini zwycięstwa Wiktoria, zaś na czterech bogini obfitości Cerera. W skład tej serii wchodzi też osiem arrasów z monogramem Zygmunta Augusta oraz pięć z satyrami trzymającymi tarczę z monogramem władcy Rzeczypospolitej. Zalicza się także do niej niewielkie tkaniny zwane oponkami, będące uzupełnieniem arrasowych dekoracji komnat. Arrasy z tej serii są mniejszych rozmiarów niż te z poprzednich, oraz posiadają specyficzne kształty sugerujące wykorzystanie ich jako elementy dekoracji drzwi, okien, bądź nakrycia mebli.
Niezwykła historia Arrasów Wawelskich
Te niezwykłe wawelskie tkaniny zaskakują nie tylko swym pięknem i przepychem lecz także bardzo interesującą historią pełną dramatycznych zwrotów. Przemierzyły kawał świata, wędrując po wielu krajach europejskich a nawet miały swój epizod w Ameryce Północnej. Ze względu na swoją ogromną wartość był przedmiotem licznych sporów i zabiegów wpływowych ludzi, którzy chętnie widzieli arrasy w roli swojej kolekcji.
Historia nabrała tempa bardzo szybko. Już Zygmunt II August wywołał nie lada zamieszanie zapisując w testamencie wawelską kolekcję swoim trzem siostrom (Annie, Zofii i Katarzynie) z zastrzeżeniem, że po ich śmierci przejdą na własność Rzeczypospolitej. Pomimo, że wzbudziło to sprzeciw wśród elit możnowładców, w 1578 roku trzydzieści cennych dzieł wyjechało do Szwecji, której królową została Katarzyna. Powróciły jednak do Polski w 1587 roku wraz z Zygmuntem III Wazą, który zasiadł na naszym tronie.
Kiedy w roku 1668 inny król z dynastii Wazów Jan II Kazimierz zdecydował o ustąpieniu z tronu, postanowił zabiegać o otrzymanie zapłaty ze Skarbu Państwa za dwadzieścia lat sprawowania władzy. Sejm był skłonny do wypłacenia mu pieniędzy o ile zwróci arrasy, które przechowywał wraz z innymi wartościowymi kosztownościami w twierdzy w Malborku. Nie doszło jednak do porozumienia stron i Jan Kazimierz potajemnie pozostawił arrasy na przechowanie w mieście Gdańsk u Franciszka Gratty, jednego z bogatych patrycjuszy. Były król oznajmił, że wyda drogocenne tkaniny dopiero, gdy otrzyma żądane wynagrodzenie. Nie nastąpiło to jednak, a w 1673 roku, tuż po śmierci Jana Kazimierza, sejm zadecydował, że przetrzymywane w Gdańsku arrasy pozostają wyłączną własnością Rzeczypospolitej i zlecił podskarbiemu ich wykupienie. Udało się tego dokonać dopiero po wielu latach, w 1724 roku. Odzyskane dzieła sztuki złożono w Warszawie na Krakowskim Przedmieściu w klasztorze Karmelitów. W 1764 roku kolekcja zawitała w Zamku Królewskim na okazję koronacji Stanisława Augusta Poniatowskiego. Od roku 1785 arrasy przechowywane były w Pałacu Rzeczypospolitej (Pałac Krasińskich), który pełnił rolę archiwum Państwowego.
Kolejny dramatyczny zwrot akcji nastąpił wraz z ostatnim rozbiorem Polski. W 1795 roku podczas oblężenia Warszawy przez wojska carskie, na rozkaz Katarzyny II Carycy, cała kolekcja 157 arrasów została zrabowana i wywieziona do magazynów Pałacu Taurydzkiego w Petersburgu. W roku 1860 kolekcja została rozdzielona, część posłużyła jako dekoracja Pałacu Zimowego w Petersburgu, a także carskich rezydencji w Gatczynie i Liwadii na Krymie. Inne części trafiły do Muzeum Stajni Dworskich, Akademii Sztuk Pięknych i Dyrekcji Teatrów.
Powrót do Polski zajął tym razem bardzo długo. Dopiero w 1921 roku, zgodnie z postanowieniami Traktatu Ryskiego nastąpiła decyzja o zwrocie tkanin w polskie ręce. Zwrot ten był realizowany sukcesywnie aż do 1928 roku, kiedy większość dzieł znalazła się znów na Wawelu. Zwrócone arcydzieła wymagały bardzo intensywnej pracy konserwatorskiej. Okazało się, że Rosjanie obeszli się z arrasami bezlitośnie. Jako że były one wykonane pod konkretne zamówienia, w wymiarach odpowiadających salom zamku wawelskiego, nie zawsze pasowały do innych komnat. Żeby je dopasować, były bezpardonowo przycinane, dzielone na części. Wykorzystywano je także do obijania mebli. Na szczęście zaborcy zwrócili dzieła razem z odciętymi kawałkami i dzięki mozolnej pracy konserwatorów udało się je odrestaurować.
Wydawać by się mogło, że Arrasy Wawelskie przeszły już tak wiele, że osiądą w końcu spokojnie w jednym miejscu. Jednak czekała je jeszcze jedna nieoczekiwana przygoda. Wybuchła II wojna światowa. Aby ratować bezcenne tkaniny przed kolejnym zrabowaniem przez najeźdźców, zdecydowano o wywiezieniu ich wraz z innymi dziełami za granicę. Przetransportowano je przez Rumunię do Francji. Nie pozostały tam jednak długo, w obliczu klęski Francuzów z wojskami Rzeszy, ewakuowano je do Anglii. Ta również stanęła w obliczu zagrożenia ze strony Niemiec, więc zdecydowano o wywiezieniu ich za ocean, do Kanady. Tam pozostały przez całą wojnę, jednak władze Kanady nie były chętne do oddania ich po zwycięstwie aliantów. Premier prowincji Quebec Maurice Duplessis, jako zdecydowany antykomunista odmawiał wydania dzieł Polsce, tłumacząc to obawą, że wpadną one w ręce Stalina. Dopiero po jego śmierci po licznych staraniach wybitnych polskich osobistości, arrasy powróciły do kraju na pokładzie statku MS Krynica 16 stycznia 1961 roku. Następnie przetransportowano je na Wawel by znów mogły zdobić komnaty do których zostały przeznaczone.
Niesamowita historia Arrasów Wawelskich pokazuje jak cenne są te dzieła, jak wielu ludzi o nie zabiegało. Bez wątpienia są one bardzo cennym dziedzictwem kulturowym naszego narodu. Były prawdziwym arcydziełem swoich czasów. Obecnie już nie wytwarza się tak wytwornych tkanin, jednak ciągle istnieją warsztaty, które produkują tapiserię. Popularnością nie dorównują dywanom, ale jeśli lubimy dywany, może warto zastanowić się, czy nie chcemy wypełnić naszych wnętrz ich ściennymi odpowiednikami?