{* nowy kod - start *} {* nowy kod - end *}

Motywy dywanów w otaczającym nas świecie – czyli jak sztuka tkana przenika do codzienności

Motywy dywanów w otaczającym nas świecie – czyli jak sztuka tkana przenika do codzienności

Motywy dywanów w otaczającym nas świecie – czyli jak sztuka tkana przenika do codzienności. 

Nie każdy to zauważa, ale świat wokół nas utkany jest z opowieści. Jedne pisze architektura, inne – moda, jeszcze inne – sztuka. Ale jest jeden język, który od setek lat łączy je wszystkie. To język ornamentu. A jego najpiękniejszą formą od zawsze były dywany.

Wzory, które wschodni mistrzowie przekazywali z pokolenia na pokolenie, tkając je cierpliwie na wełnie i jedwabiu, nie pozostały zamknięte w czterech ścianach salonów. Wyszyły daleko poza granice domów – wkradły się do naszego codziennego życia. Dziś znajdziesz je w najbardziej nieoczywistych miejscach: w misternie zaprojektowanych tapetach, fasadach budynków, wzorach sukienek, kaflach na stacjach metra, a czasem nawet w... grafice ulubionego kremu do rąk.

Bo czyż marokańska koniczyna, popularny wzór na zasłonach i narzutach, nie przypomina rytmicznych ornamentów z berberyjskich tkanin? Albo czy kręty „boteh” – dawny symbol życia i płodności, znany też jako paisley – nie stał się znakiem rozpoznawczym kolekcji haute couture największych domów mody? Te motywy wędrowały przez wieki: z Iranu do Indii, z Indii do Europy, aż w końcu rozgościły się w naszej codzienności.

To właśnie w dywanach – tych prawdziwych, ręcznie tkanych – wzory mają duszę. Każdy z nich coś znaczy, każdy niesie historię. Nie są przypadkowe, nie są tylko ozdobą. To język zaklęty w kolorach, liniach, powtórzeniach. Tak samo, jak muzyka potrzebuje ciszy między nutami, tak ornament potrzebuje przestrzeni, by opowiadać.

Wchodząc do naszego sklepu, wiele osób mówi: „Czuję się tu jak w innym świecie”. I rzeczywiście – to świat utkany z symboli, rytmów i emocji. Ale prawdziwa magia zaczyna się dopiero wtedy, gdy ktoś zabiera ten kawałek świata ze sobą do domu. Bo wtedy okazuje się, że kawałek podłogi może mówić. Może współgrać z obrazem na ścianie, z poduszką na kanapie, z suknią wiszącą na wieszaku. I nagle wszystko do siebie pasuje – bo już wcześniej, nieświadomie, żyliśmy wśród tych motywów.

Czy to nie piękne, że najbardziej pierwotne formy sztuki – wzory utkane na pustyni, w górach, w surowych pracowniach mistrzów z Afganistanu, Iranu czy Indii – przetrwały i wróciły do nas? Czasem ukryte w detalach, czasem w pełnej krasie. Ale zawsze z tym samym przesłaniem: piękno ma rytm, a rytm ma duszę.